Kojarzycie ten niezręczny moment, np. rozpoczynając rok w nowej szkole, kiedy wszyscy siedzą w kółeczku, każdy ma powiedzieć kilka słów o sobie, a Wy nie wiecie, co powiedzieć i próbujecie sklecić choć jedno sensowne zdanie, żeby nie wyjść na amebę, gdy nadejdzie Wasza kolej?
Wchodząc na tę stronę, postawiliście mnie w takiej właśnie sytuacji. Dziękuję bardzo!
Skoro nadal jesteście, nie chciałabym wypuszczać Was z niczym – a zatem spróbuję napisać trochę o sobie.
Od czego zacząć… O, na przykład – ludzie w pracy uważają, że jestem zabawna. Moja mama to potwierdza, więc to na pewno prawda. Z wykształcenia jestem nikim, bo po liceum nie znalazłam studiów, które by mnie zainteresowały. Za to z zawodu jestem handlowcem. W praktyce oznacza to, że jestem bardzo cierpliwa i potrafię wytłumaczyć jedną rzecz na sześć różnych sposobów. Uważam jednak, że każdy, kto w swojej pracy obsługuje klientów, powinien mieć raz w roku prawo do tego, żeby powiedzieć im, że nie mają racji.
Z ważniejszych rzeczy, to jestem introwertykiem – czyli osobą, która w najbliższym gronie zamienia się w ekstrawertyka, a później to odchorowuje. Mój chłopak jako moje dwie najważniejsze supermoce podaje umiejętność gotowania i pieczenia, czyli – podsumowując – potrafię uszczęśliwiać ludzi.
Ale też doprowadzam ich do łez. Na szczęście głównie ze śmiechu.
I… to tyle! Jeżeli jeszcze nie wiecie, to o tym, co dzieje się u mnie pomiędzy wpisami, możecie poczytać więcej na Instagramie – zachęcam, żeby tam zajrzeć, żebyście mnie znów nie stresowali, że muszę coś jeszcze o sobie opowiadać… 😀