Robicie sobie raz na jakiś czas przegląd swojego życia? Takie krótkie podsumowanie, jak to się stało, że jesteście tu, gdzie jesteście? A zdarzyło Wam się pomyśleć, że "kurczę mogłam/mogłem się więcej denerwować/martwić"? No, tak myślałam - mnie też nie. Dlatego, choć w ciągu minionych dni wydarzyły się różne rzeczy (jak to w życiu), wyłuskałam i przedstawiam 5 tych dobrych.

#1 zaczęło się od migreny… A później była impreza!

Czy migrena to dobra rzecz? Bolało, więc chyba nie. Ale jaram się, bo to była moja pierwsza migrena! Tak więc: drogi pamiętniczku! Przeżyłam swoją pierwszą migrenę!

I dokładnie w ten dzień, a właściwie tego wieczora (jak już na szczęście zdążyłam poczuć się lepiej), sąsiedzi zza ściany urządzali imprezę. Czuliśmy się, jakbyśmy tam byli! Słuchaliśmy wspólnie Queen, śmialiśmy się z żartów, które do nas doleciały, ale ostatecznie to my byliśmy na wygranej pozycji, bo na drugi dzień nie mieliśmy kaca i nie musieliśmy po tej imprezie sprzątać.

A pod koniec, gdy zbliżała się już cisza nocna, pojawiły się hity takie jak Dmuchawce, latawce, wiatr czy A ja wolę moją mamę – wykonane na balkonie. Coś pięknego!

#2 Osiedlowa bitwa na głosy

Po tym sobotnim wieczorze myślałam, że już długo nic mnie nie wzruszy. Kiedy jednak w niedzielę wyszłam na balkon, aby nacieszyć się nowymi krzesłami i poczytać książkę, a także ogrzać się jeszcze ciepłymi wspomnieniami minionej imprezy, do moich uszu znów dobiegła muzyka. Dwa dni pod rząd?! – Zdziwił się mój mózg. Odgłosy dobiegały jednak z oddali.

Bo kilku minutach stwierdziłam, że tym razem imprezuje ta druga bryła – ta, w której klatki mają parzyste numery. Zupełnie obiektywnie muszę stwierdzić, że tamci mają gorszy gust muzyczny – leciało tylko disco polo – i śpiew również nie wychodził im zbyt dobrze.

Na szczęście już kilkanaście minut po zarejestrowaniu przeze mnie imprezy, u sąsiadów gdzieś pode mną odezwały się inne dźwięki. Ktoś grał na gitarze akustycznej, a kilku innych ktosiów śpiewało hity Dżemu.

Muszę zauważyć (ponownie – całkiem obiektywnie), że nie wszyscy z tych kilku ktosiów potrafią policzyć do czterech, odczekać odpowiednią ilość taktów i wejść na raz! ale słychać było, że bawili się przednio, a i mnie to umiliło wieczór.

Parzyści próbowali zagłuszyć ich Ona tańczy dla mnie, ale wtedy sąsiedzi wytoczyli ciężką artylerię: List do M. Klaskałabym na stojąco, gdybym akurat nie relacjonowała przyjacielowi całej muzycznej bitwy. No… I gdyby pamiętali więcej słów.

To zdjęcie dobrze oddaje klimat ostatnich dni – deszczowa pogoda i lemoniada.

#3 Truskawki!

8 zł za kilogram! Były PRZEPYSZNE! A teraz jeszcze tanieją arbuzy! Czy trzeba dodawać coś jeszcze?

#4 Długi weekend

Nie byłam w pracy dwa dni, a weekend ciągle trwa! Udało mi się pójść na długi spacer z psem, taki sześciokilometrowy. Jak pomyślę, że niektórzy tyle biegają, to w sumie nic w tym szczególnego. Ale ja cieszę się, że wykopałam się na trochę z domu, odwiedziłam park, pooddychałam zielenią, odpoczęłam od ekranów, pobawiłam się z psem… Nelka też nie narzekała – pohasała w wysokiej trawie, wbiegła kilka razy w wyjątkowo błotnistą kałużę, była dumna z siebie po każdym przyjściu na zawołanie i została nazwana najlepszym psem na świecie.

Przed nami ciąg dalszy weekendu, a ja już się jaram – może uda nam się kupić patelnię do naleśników w promocyjnej cenie? Trzymajcie kciuki!

To zdjęcie już było, ale przypominam – tak wygląda szczęśliwa Nela. 😀

#5 Relaks!

Mimo drobnych zawirowań, na wszystko znalazł się czas. Tak jak wspomniałam, udało się poczytać książkę, pograć w drugą część Wiedźmina, zażyć ruchu, a przy tym zrobić pranie, odkurzyć i posprzątać kuchnię (choć to akurat działo się w bólach i mękach – tam jest zawsze najwięcej do zrobienia).

Zaplanowaliśmy kolejne działania w sprawie naszego ślubu, bo organizacja znów ruszyła pełną parą – świetnie się bawiliśmy, ustalając menu, ale nie zaznaczyliśmy naszych wyborów. Liczymy, że za parę tygodni zapomnimy i jak już nadejdzie ten dzień, to będziemy mieć miłą niespodziankę.

Podsumowując – cisza, spokój, dobre tempo, dobre plany.

Wasza kolej – jakie jest Wasze „5 dobrych rzeczy”? 😉