Panorama Racławicka (fragment)
Jak widać - sztuka inspiruje w wielu dziedzinach. Patrząc na wielką i przepiękną Panoramę myślałam sobie o tym, jak wielkie było to przedsięwzięcie i zastanawiałam się, jak panowie to ogarnęli. Jak się w ogóle ogarnia tak duże projekty? Ile rzeczy po drodze może pójść nie tak? Dziś właśnie o tym, jak się przygotować na problemy (a może nawet ich uniknąć) i jak ważne jest przygotowanie.

Jeśli chodzi o Panoramę, w głowie utkwiły mi najbardziej dwie informacje, będące inspiracją do tego tekstu:

  • Styka i Kossak namalowali panoramę w 9 miesięcy,
  • przywrócenie jej do odpowiedniego stanu po wojnie, podczas której uległa uszkodzeniu, zajęło 3 lata (36 miesięcy = 4 razy dłużej niż jej stworzenie).

Jaki z tego wniosek? Taki, że poprawianie i naprawianie projektu zajmuje więcej czasu niż zajęłoby jego wykonanie, gdyby się do tego od razu dobrze przygotować i odpowiednio wszystko zaplanować.

Wiem, bardzo to skrótowe, w końcu w przypadku Panoramy powodem naprawy była wojna, a nie początkowe kiepskie wykonanie. Ale…

Powstanie Panoramy – historia alternatywna

Wyobraźmy sobie, że Styka i Kossak machnęli całą panoramę w 6 miesięcy – tyle, że wygląda ona jakby była to praca domowa przedszkolaka, stęplującego ziemniakiem, a nie dzieło dwóch doświadczonych artystów. Przychodzi do nich jakiś trzeci ziomek, na potrzeby tej historii nazwiemy go Bogdan i on mówi: „nie no, panowie, tak nie może być”, więc panowie biorą się za poprawki. Z tym że teraz już nie mają czystego płótna – ich energia idzie na to, żeby dorobić to, czego brakuje, zamaskować to, co nie wyszło najbardziej, ale ogólnie pracują w obrębie tego, co już jest i tylko domalowują kolejne warstwy. Trochę się to trzyma na ślinę, a trochę na słowo honoru.

Poprawki idą im opornie, bo oni przecież już swoją pracę wykonali. To Bogdan się niepotrzebnie czepia. Oni to by już zaczęli inny projekt, ten im zbrzydł (to znaczy – od początku był brzydki, ale teraz jest najbrzydszy), więc przez połowę czasu pracy piją kawkę i gadają o tym, co to by namalowali, gdyby nie ta głupia panorama. Zastanawiają się też, co poszło nie tak. Zlecenie było? Było. Farby? No też. Trochę co prawda zapomnieli, że się umówili i wzięli się do pracy 3 miesiące później nic pierwotnie zamierzali, ale OJ TAM OJ TAM, są wybitnymi artystami, nie takie rzeczy się robiło! Tylko Bogdan się niepotrzebnie czepia. A, jeszcze na ten transport płócien z Belgii musieli czekać, bo zapomnieli odpowiednio wcześnie zamówić, no ale ZDARZA SIĘ.

I tak trzynasty miesiąc leci, a panorama dalej nieskończona. W piętnastym w końcu ją uroczyście pokazują, ale ludzie patrzą, oglądają i co widzą? Konie jakieś takie zdeformowane, krajobraz mało trójwymiarowy, cieniowanie mało profesjonalne, Kościuszko najmniej przypomina siebie, a najbardziej – kartofla. Przeciętny chłop stwierdza od razu, że Matejko namalowałby to lepiej. Ale może i dobrze, że nie on dostał zlecenie, bo zmarł pod koniec roku, w którym rozpoczęły się prace nad panoramą, więc wtedy obraz zostałby pewnie niedokończony.

Ostatecznie panorama nie robi szału, nikomu nie chce się budować dla niej żadnej rotundy, ulega uszkodzeniu podczas wojny, ale kto by się przejmował. Pozostałości po obrazie przechodzą do historii jako klęska Styki i Kossaka oraz bardzo dobry przykład na to, jak nie wykonywać swojej pracy.

Dlatego dobrze się jednak przygotować

Gdybyśmy mogli cofnąć się do czasów, w których dzieje się ta alternatywna historia, dałabym chłopakom jedną radę:

Zaplanujcie to sobie dobrze na początku, żeby później nie musieć poprawiać.

Prawdopodobnie tak zrobili, bo panorama wygląda świetnie i jednak wisi w tej rotundzie, ale nie ignorujmy tej rady – ani ja, ani Ty.

Nie musisz być wybitną malarką, żeby mieć na barkach duże projekty. Są takie okresy w życiu, że dużym projektem jest nawet posprzątanie w szafie. Są też momenty, gdy chcesz spełnić marzenie – a to nie jest takie hop-siup. Małe projekty też bywają trudne. Albo okazują się większe, niż podejrzewałaś. Tak czy siak – dobre przygotowanie ułatwia sprawę. Dlatego warto zaplanować wcześniej, co jest do zrobienia, kiedy i za co się zabrać, żeby później nie musieć wszystkiego naprawiać na szybko taśmą klejącą i WD-40.

Nawet mając najlepszy plan główny i jeszcze dwa awaryjne, prawdopodobnie i tak będziesz musiała w którymś momencie trochę improwizować. Ale właśnie – trochę, a nie na każdym etapie realizacji danego zadania. I jest naprawdę duże prawdopodobieństwo, że przygotowana i z planem nie zapomnisz o tych najważniejszych rzeczach, które mają być zrobione.

Przykład? Proszę bardzo

Wyobraź sobie, że robisz remont salonu. Brak wcześniejszego przygotowania do tej imprezy oznacza, że bierzesz z piwnicy wiaderko farby w kolorze niepodobnym do niczego, które zostało Ci jeszcze po pradziadkach. Otwierasz je, stajesz przy ścianie, robisz zamach i chlustasz farbą na oślep. Część trafia na meble, a to, co trafiło na ścianę, rozsmarowujesz dłońmi – no bo czym innym. Trochę koloru jeszcze roznosisz butami po posadzce – i cyk, pokój odświeżony! Może nie jest najładniej, ale za to niezbyt czysto.

Kolejnego dnia budzisz się jednak i słyszysz w głowie głos Bogdana, który mówi: „nie no, tak nie może być”. Patrzysz na tę farbę na ścianie i meblach i stwierdzasz, że faktycznie. Uznajesz, że może trzeba było rozprowadzić farbę czymś innym niż dłonie i buty. Kleksy na komodzie też nie wyglądają dobrze. Jedziesz do sklepu, kupujesz wałki, farbę w kolorze ładnym i jakiś rozpuszczalnik czy coś. Wracasz, próbujesz domyć meble i podłogę oraz zamalować kleks na ścianie. Chyba potrafisz sobie wyobrazić, jakie to trudne, nudne i niepotrzebne.

A teraz cofnijmy się w czasie do chwili, w której podejmujesz decyzję o remoncie. Gdybyś uznała, że jednak się do niego przygotujesz, mogłabyś np.:

  • zmierzyć ściany i obliczyć, ile farby potrzebujesz,
  • przejrzeć Pinterest i/lub Instagram w poszukiwaniu inspiracji,
  • odsunąć meble od ścian,
  • kupić wałki do malowania, a także tekturę i taśmę malarską, żeby zabezpieczyć podłogi,
  • kupić próbki farb w kolorach ładnych i zobaczyć, jak te kolory będą się prezentować na ścianach,
  • zaplanować z kalendarzem w ręce czas na remont, z uwzględnieniem tego, że będziesz musiała położyć dwie warstwy farby, a każda z nich będzie musiała przez jakiś czas schnąć.

Nie znam się na remontach, ale nawet bez specjalistycznej wiedzy brzmi to już jak jakiś plan, no nie?

Jak się przygotować?

Cokolwiek jest do zrobienia, lubię zadać sobie zwykle te same pytania – podrzucam je też Tobie:

  • Co dokładnie jest do zrobienia? (Np. co oznacza dla Ciebie remont pokoju – tylko odświeżenie koloru na ścianach czy do tego jeszcze wymianę mebli, podłogi i oświetlenia?)
  • Czy już to robiłaś i wiesz, ile czasu Ci to zajmie? W takim przypadku łatwiej Ci będzie oszacować, ile potrzebujesz czasu.
  • Czy zarezerwowałaś na to dość dużo czasu? Jeśli robisz coś po raz pierwszy – dodaj jakieś 20% czasu do tego, który szacujesz (jeśli przewidujesz na coś 2 godziny, dla bezpieczeństwa załóż 2 godz. 30 min.).
  • Do kiedy to coś ma być zrobione? Kiedy musisz zacząć, żeby zdążyć na czas?
  • Z ilu etapów (i jakich) będzie się składać praca?
  • Jakie możesz napotkać problemy? Co możesz zrobić, żeby się na nie przygotować albo całkowicie ich uniknąć?
  • Co będzie Ci potrzebne? Co musisz kupić, jaką wiedzę zdobyć, co przygotować wcześniej?
  • Czy będziesz potrzebować pomocy specjalistki/-y? Wiesz, kto się zajmuje takimi rzeczami, jakie są ceny usług i dostępne terminy?

Odpowiadaj sobie kolejno na te pytania, rozpisuj, co jest do zrobienia i zobaczysz, że plan stworzy się prawie sam. 😉

Naucz się planować razem ze mną

Jeśli przygotowania i planowanie wydają Ci się trudne, weź udział w warsztatach. Przez 5 tygodni popracujemy nad tym, żeby plany przestały się sypać i żebyś znalazła czas na to, co dla Ciebie ważne i co lubisz robić. Tak, żeby kalendarz nie był wypchany tylko obowiązkami. Na warsztatach pokażę Ci, jak rozbijać duże projekty na małe, mniej przytłaczające i przerażające zadania, jak zaplanować tydzień i miesiąc, żeby o niczym nie zapomnieć, ale też jak więcej odpoczywać.

Wejdź TUTAJ, żeby przeczytać więcej o warsztatach albo od razu zapisz się na listę mailignową poniżej, jeśli choć trochę czujesz, że to coś dla Ciebie. 😀


.