Od dziecka słyszałam, że dawanie prezentów też daje dużo radości. Cóż, może i tak – ale te wszystkie prezenty trzeba najpierw wymyślić, znaleźć i kupić! Jeżeli jesteście tymi ludźmi, którzy wchodzą do sklepów 23 grudnia i wychodzą, mając upominki dla wszystkich – gratuluję i zazdroszczę. Jeżeli z kolei jesteście w moim teamie – osób, które nie lubią buszować po sklepach, za to uwielbiają mieć wszystko ogarnięte odpowiednio wcześniej, czytajcie dalej!
Najpierw pomówmy o finansach
Nie oszukujmy się – jeżeli rzeczywiście lubimy dawać prezenty i nie jesteśmy skrajnymi dusigroszami, świąteczne wydatki mogą trochę szarpnąć po kieszeni. Zakładam, że nikt nie chce zostać nagle bez połowy wypłaty, bo dał się ponieść bożonarodzeniowemu szaleństwu, dlatego dobrze przygotować się wcześniej.
Teraz, miesiąc przed świętami, ciężko będzie odłożyć jakąś zawrotną sumę – ale możemy się świetnie przygotować na przyszły rok. Wystarczy usiąść, policzyć osoby, które będziemy chcieli obdarować i ustalić kwotę, jaką chcemy przeznaczyć na każdego z nich. Możemy uśredniać lub planować zgodnie z tym, kogo lubimy najbardziej. 😀 Bez względu na taktykę, obliczoną sumę dzielimy przez 12 miesięcy i już wiemy, ile odkładać, żeby – gdy wybije godzina zero – móc bezkarnie ciągnąć z odłożonej kupki, zamiast wypłukiwać się z wypłaty. Regularne odkładanie np. po 50-100 zł jest mniej odczuwalne, niż konieczność wyczarowania nagle 500 zł w jednym miesiącu.
Ok, mamy pieniądze – zatem pora je wydać!
Czas jest naszym sprzymierzeńcem!
Tak jak wspomniałam, zwykle na początku listopada wszystkie prezenty były już kupione, a często też zapakowane. Staram się zawsze zamówić je z dużym wyprzedzeniem, bo często im bliżej świąt, tym bardziej lubią drożeć wszelkie rzeczy idealne na prezent. Dodatkowo – jesienią, gdy wszyscy myślą raczej o Wszystkich Świętych niż o Bożym Narodzeniu, możemy być spokojni o dostawę w terminie.
Alternatywą dla kupowania wszystkiego miesiąc lub dwa przed świętami jest kupowanie na bieżąco w ciągu roku. Jeżeli rzuci nam się w oczy coś, co będzie idealnie pasować dla któregoś z naszych bliskich – kupmy to! Pamiętajmy tylko, żeby zapisać, że daną osobę mamy już załatwioną oraz – co może nawet jest trochę ważniejsze – gdzie ukrywamy ten prezent…
Jeśli nie jesteście fanami kupowania na bieżąco – ja rzadko to robię – dobrze jest chociaż zapisać pomysł na prezent. Często też robię screeny reklam lub rzeczy, na które natykam się w internecie i zapisuję je w osobnym folderze z prezentowymi inspiracjami. Później na spokojnie zbieram te pomysły, porównuję ceny i szukam najkorzystniejszych ofert. A to prowadzi nas do kolejnego punktu.
Promocje, promocje… I internet.
Jest ich mnóstwo w ciągu roku. Mam wrażenie, że właściwie ciężko jest kupić coś poza promocją. Dlatego dobrze kupować prezenty na chłodno. Mając upatrzoną konkretną rzecz, wystarczy już tylko rozejrzeć się za promocją lub kodem rabatowym (np. na Picodi). Możemy zatem wybrać coś już w marcu, a później czekać cierpliwie – jak sępy 🙂 – i kupić, jak tylko cena spadnie do akceptowalnego przez nas poziomu. Jeżeli macie swoje ulubione sklepy i otrzymujecie od nich newslettery, upolowanie okazji nie będzie takie trudne.
Druga rzecz, którą bardzo polecam – jeśli ktoś jeszcze tak nie robi – to zakupy przez internet, które mają mnóstwo zalet:
- nie musimy ruszać się z domu – szukamy prezentów, a jednocześnie pijemy gorącą herbatkę i grzejemy stópki pod kocykiem.
- możemy łatwo porównać oferty – czy to przy użyciu porównywarek (choćby Ceneo), czy tylko sortując kwoty rosnąco.
- w większości przypadków od razu da się sprawdzić opinie innych osób, które kupiły dany produkt – maleje szansa na kupno bubla.
- internetowo często jest do wyboru więcej wzorów, kolorów, modeli…
- unikamy sytuacji, w której przychodzimy po konkretną rzecz do konkretnego sklepu i dowiadujemy się, że akurat ostatnia sztuka została sprzedana i musimy jednak jechać na drugi koniec miasta.
- wspominałam już, że W OGÓLE nie trzeba wychodzić z domu?
Przyznam szczerze, że – o ile nie zależy mi właśnie na konkretnej rzeczy z konkretnego sklepu – zwykle pierwsze kroki kieruję na Allegro.
Po wyborze prezentów ostatnim krokiem jest pogrupowanie ich tak, żeby jak najwięcej zamówić z jednego sklepu/od jednego sprzedawcy. Wiecie – oszczędzanie na dostawie i takie tam. 😀
Pomyślicie sobie – wszystko bardzo fajnie, doskonała strategia na opanowanie tego prezentowego chaosu (a dziękuję, szlifowałam ją przez lata), ale jeszcze trzeba wymyślić, co kupić, a o tym nic nie napisałaś!
A i owszem, nie napisałam – bo o tym w kolejnej notce. 😉
Podzielcie się – jaką strategię kupowania prezentów wybieracie?
1 komentarz do “Coraz bliżej święta – czyli patenty na prezenty (cz. 1 – strategia)”