Wspólne gotowanie i torty urodzinowe
Nasuwa mi się mniej więcej taki obrazek: sobota albo niedziela, godzina 10.00 albo 11.00, w telewizji zaczynają się Podróże kulinarne Roberta Makłowicza. Moja mama siada przy stole z notatnikiem i przez kolejną godzinę zapisuje przepisy (rany, ciężkie były czasy bez internetu!), żeby później móc je przetestować. Szczerze mówiąc nie wiem, ile z nich wypróbowała, ale pamiętam, jak gotowałam razem z nią.
Właściwie prowadziłyśmy program kulinarny i choć moja mama miała większe pojęcie o tym, co będziemy przygotowywać, była pomocniczką. Nasz program zaczynał się zatem zwykle od moich słów: dzień dobry! Dzisiaj będziemy przygotowywać… … …pomocniczko, powiedz ludziom, co będziemy dziś robić! Pomocniczka zawsze wiedziała. 😉
Obiad z kolei bardzo często mama zapowiadała słowami: to jest danie eksperymentalne, a kwitowała zdaniem: wyszło inaczej niż na zdjęciu! Intrygujące były też torty, które przygotowywała. Był etap, że miałam fazę na torty czekoladowe, więc takie właśnie moja mama piekła na moje urodziny – ale nigdy nie wyszedł jej dwa razy taki sam.
No i trzeba jeszcze koniecznie wspomnieć o rosole! Rosół mojej mamy to mistrzostwo: gotowany średnio przez 6-8 godzin z różnych mięs i warzyw – też nigdy nie smakował dwa razy tak samo, ale zawsze smakuje obłędnie!
Prawdopodobnie po mamie mam gotowanie na oko, które wychodzi mi lepiej niż trzymanie się przepisu.
Za mało miejsca na książki
Moja mama jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, czyli molikiem książkowym w szkolnej bibliotece. Dzięki niej miałam w dzieciństwie dostęp do najlepszego towaru, jakim była Karolcia i jej przygody z niebieskim koralikiem, Oto jest Kasia z najbardziej zapadającym w pamięć fragmentem o jedzeniu jajka na miękko (i je jajko na miękko… i je jajko na miękko… i je jajko na miękko… – i tyle z tej książki pamiętam 😀 ), Najdziwniejsza przyjaciółka, w której Amanda tańczyła z wachlarzem, a Kitty odda go jej, kiedy wróci… Był też Borek, Topek i Aza, w której zwierzęta założyły biuro detektywistyczne i prowadziły śledztwo m.in. w sprawie zamordowanego w zoo flamastra (czyli flaminga 😉 ).
Moja mama zawsze coś czyta, a właściwie czyta wszystko – książki historyczne, biografie, wywiady, powieści. Dawno nie byłam w naszej bibliotece miejskiej, ale nie wykluczam, że wisi tam wielkie zdjęcie mojej mamy z podpisem Czytelnik miesiąca kwartału roku lat 2000 – 2017 2018 2019. Z wielką mocą wiąże się jednak wielka odpowiedzialność, czyli NIE MOŻNA ZDRADZAĆ CAŁEJ TREŚCI KSIĄŻKI, JEŚLI SIĘ JĄ POLECA DO PRZECZYTANIA, MAMO. 😀
A tak poważnie, to jednym z fajniejszych wspomnień, jakie mam, to krótki moment z wakacji w Szczyrku, kiedy ja siedziałam na kanapie i czytałam prawdopodobnie Winnetou, a moja mama na fotelu obok pochłaniała chyba Harry’ego Pottera (bardzo możliwe, że Czarę Ognia).
Później w szkole organizowała konkurs ze znajomości książki. 😉
… i jeszcze garść puchatych słów na koniec
Trzeba przyznać, że moja mama jest osobą o prawie niekończących się pokładach cierpliwości (wiem, bo sprawdzałam) i miłości (a to czuć np. w upieczonym przez nią chlebie). Jeżeli może, to wesprze, wysłucha, doradzi, podczas pandemii zaczęła nawet przysyłać zabawne memy (a trzeba zaznaczyć, że to kobieta po sześćdziesiątce osiemnastce). Wie najlepiej, dlaczego rosół nie wyszedł mi taki, jak chciałam i pamiętała, żeby wyposażyć mnie w mały zestaw do szycia (bo okazało się, że nie dostaje się tego w pakiecie z wynajmowanym mieszkaniem). No i zawsze da coś dobrego do jedzenia, czasem nawet na wynos!
Serio, to taki książkowy przykład dobrej mamy. 😀
I żeby nie było – oczywiście, że uważam, że wiem wszystko najlepiej, bo mam już 25 lat i dostęp do internetu. Ale gdyby się okazało, że jednak czegoś nie wiem, to dobrze mieć taką mamę, która uratuje sytuację. 😀
W imieniu swoim i pozostałej dwójki Twoich fantastycznych dzieci, życzę Ci, mamo, wszystkiego najlepszego – nie tylko dziś, ale i na kolejny rok. Przynajmniej do następnego Dnia Mamy!
Ok, ja już trochę powspominałam, pora na Was – jakie macie wspomnienia z Waszymi mamami w roli głównej? Koniecznie się podzielcie! 😀
1 komentarz do “Garść wspomnień o tortach, książkach i gotowaniu – czyli o mojej mamie z okazji Dnia Mamy”